Katarzyna Deszcz o spektaklu:
W tekście Szekspira zapisany jest bardzo ciekawy mechanizm: ścierania się dwóch bardzo silnych osobowości: pary niezależnych ludzi, nie godzących się na rutynę świata, mam tu na myśli głównych bohaterów: Kasię i Petruchia. I to mi się wydaje szalenie współczesne. Ona nie akceptuje traktowania kobiet przez pryzmat seksu i wyglądu. On jest lekkoduchem i lekko wydającym pieniądze obibokiem, mającym przekonanie, że nie ma na świecie kobiety, która by mu nie uległa, jeśli naprawdę tego chce. Ta dwójka ludzi nigdy nie zetknęła się z osobą przeciwnej płci o równie silnej osobowości. Ergo - oni właściwie nigdy nikogo nie pokochali/Katarzyna Deszcz
[...]
Osią dramaturgiczną spektaklu jest związek Kasi i Petruchia, a w opozycji mamy Biankę, która godzi się na zupełnie inną funkcję życiową. Mamy ojca dziewczyn, są bardzo różni zalotnicy, którzy chcą Biankę po prostu kupić, a ponieważ warunkiem jest zamążpójście starszej Kasi, to chcą ją wypchnąć do kogokolwiek. W tym wszystkim jest cała masa cwaniactwa, dość mocno przez Szekspira eksponowany wątek ambicji postaci. Wygląda to tak, że ktoś wkłada czyjś strój i stara się tym kimś innym być, a potem... się nim rzeczywiście staje. I czuje się w tej nowej skórze tak dobrze, że trudno mu się z tym rozstać, pomimo że przybiera cudze szaty zgodnie z umową i tylko na chwilę. „Poskromienie” to także opowieść o obsesyjnej chęci bycia kimś innym niż się jest w kategorii hierarchii społecznej. To też jest bardzo współczesne. Tabloidowe wyobrażenie człowieka sukcesu: staje się kimś i dobrze się w tym czuje. Jest też o cwaniactwie, o próbie wystrychnięcia na dudka innych, próbie upieczenia swojej pieczeni, rozpychaniu się łokciami.