Julia Kijowska, czyli polska Amy Winehouse
Julię Kijowską znamy z filmów Smarzowskiego. Ale w „Tramwaju zwanym pożądaniem” Tennesse Williamsa w fenomenalnym przekładzie Jacka Poniedziałka trzeba ją zobaczyć, bo to najważniejszy debiut teatralny od czasu Krystyny Jandy. (…)
Kijowska mocno zagrała kobietę przegraną, której dramat polega na tym, że choćby nawet chciała – nie potrafi dostosować się do prozy życia. Jest furią sprzeczności. Nie da się rozdzielić jej wrażliwości i magii od chorobliwej potrzeby akceptacji, mitomanii i alkoholizmu. Gardzi robociarskim światem Stanleya i jego nieporadnych kumpli, w tym maminsynka Mitcha (Bartłomiej Nowosielski), ale jak kameleon przyjmuje warunki otoczenia. Chodzi w sukience włożonej na nagie ciało, kręci tyłkiem. Kokietuje facetów bajkami o wielkim świecie, bo nawet na dnie chce być księżniczką i wywoływać pożądanie, by sprawdzić, czy jej ciało jest jeszcze coś warte. (…)
Jacek Cieślak, „Rzeczpospolita” online, 05.03.2014