Kto się boi komedii - wywiad z Kasią Adamik i Olgą Chajdas

Żyjemy w kraju, w którym nawet homoseksualizm szokuje. A autor "Kto się boi Virginii Woolf?" idzie jeszcze krok dalej - mówią Kasia Adamik i Olga Chajdas. Reżyserki przygotowują w Och-teatrze polską prapremierę sztuki Edwarda Albeego "Koza, albo kim jest Sylwia?"

Dla Kasi Adamik to debiut teatralny. Olga Chajdas, która z Kasią Adamik kilkakrotnie pracowała na planie filmowym (m.in. przy "Boisku bezdomnych", "Janosiku" i serialu "Ekipa"), miała już swoje doświadczenia teatralne w Teatrze na Woli. Wystawiała tam "Ostatniego Żyda w Europie" Tuvii Tenenboma. Już wtedy przekonała się, że polska publiczność nie jest przygotowana na przełamywanie naszych narodowych tabu. Słowo "Żyd" w tytule sztuki wywołało protesty m.in. Zarządu Transportu Miejskiego, który odmówił spektaklowi reklamy na swoich autobusach. "Koza, albo kim jest Sylwia?" to komedia, ale autor "Kto się boi Virginii Woolf?" pod swoim specyficznym humorem rodem z teatru absurdu zadaje poważne pytania o granice naszej moralności. W przedstawieniu wystąpią: Maria Seweryn, Piotr Machalica, Bartłomiej Topa, Radosław Jamroż.

Rozmowa z Kasią Adamik i Olgą Chajdas

Dorota Wyżyńska (do Kasi Adamik): Pamiętam, jak mówiłaś kiedyś, że wcale cię nie ciągnie do teatru. Że dobrze czujesz się na planie filmowym, a teatru unikasz. Jak to się stało, że zdecydowałaś się zadebiutować jako reżyserka teatralna?

Kasia Adamik: To prawda. Tak mówiłam. To wszystko wina Oli, która mnie przekonała [wskazuje na Olgę Chajdas, współreżyserkę spektaklu]. Ale wciąż jestem ostrożna. Wciąż się uczę. Jestem wychowana na filmie i na serialach, gdzie trzeba mieć 20 pomysłów około szóstej rano w dniu zdjęć. Tu jest kompletnie inny rytm pracy. Wydaje się, że jest tak dużo czasu... Komfort, wakacje.

Olga Chajdas: W porównaniu z filmem teatr to Hawaje. Do pewnego momentu oczywiście, bo później to jak dzień zdjęciowy, którego nie można zarejestrować.

K.A.: W związku z tym inaczej pracuje się nad tekstem. Próbuję się przestawić. Teatr do ostatniej chwili, do momentu zetknięcia z widzem jest wielką niewiadomą. W filmie przed premierą wiesz, co powstało. W teatrze efekt nigdy nie jest oczywisty.
Albee napisał sztukę "Kim jest Sylwia?" prawie dziesięć lat temu. Ale polska prapremiera odbędzie się dopiero teraz. Czy ten tekst będzie w Polsce szokował?

K.A.: On jest rzeczywiście kontrowersyjny, i to na kilku poziomach. Nie tylko z powodu tematu. Kontrowersyjny w swojej analizie społeczeństwa i w analizie naszej moralności.

O.Ch.: Mówi o tym bohaterka grana przez Marię Seweryn. "Przygotowujemy się na niewiadome, mamy wrażenie, że damy radę udźwignąć wszystko, co nas spotka, ale są rzeczy, o których nie mamy pojęcia!". Szok zaczyna się wtedy, gdy coś zaczyna przekraczać twoje wyobrażenia.Tu zostały przekroczone granice naszych wyobrażeń.

K.A.: Trzeba też uwzględnić to, że te nasze granice są bardzo różne. To zależy od człowieka, od społeczeństwa. Co kraj, to inne granice moralności. Od razu się usprawiedliwię, dlaczego nie mówimy tu o konkretach i nie zdradzamy treści sztuki. Próbujemy nie "sprzedać" przed premierą tej tajemnicy, którą w pewnym momencie wyjawia nam jeden z bohaterów. Chodzi o to, aby widz - tak jak żona bohatera - doznał szoku, żeby usłyszał coś, na co nie był przygotowany. Żeby ta jego pierwsza reakcja, kiedy wyszło szydło z worka, była: "Nieeeee!". Żeby widz poczuł się przez chwilę tak jak bohaterowie.

Czy w Polsce będzie to szokować? Albee używa prostych słów i nazywa rzeczy po imieniu. Żyjemy w kraju, w którym nawet homoseksualizm szokuje. A autor "Kto się boi Virginii Woolf" idzie - można powiedzieć - krok dalej. A jednocześnie pokazuje, że ten "krok dalej" dlatego nazywamy "krokiem dalej", że takie są nasze ustalone granice moralności. Bo właściwie niby dlaczego to, co robi bohater, ma być bardziej szokujące niż homoseksualizm?

O.Ch.: A kiedy chodzi w tym jeszcze o szczere uczucia, to wtedy odpowiedź na to z pozoru proste pytanie, co tu jest złe, a co dobre, wcale nie jest już taka łatwa.

K.A.: Bo jeśli coś jest piękne, czyste i szczere, to dlaczego ma być złe? Jak społeczeństwo może nam tego zabronić? Albee prowadzi niebezpieczną grę z tym, co jest dozwolone moralnie, a tym, co jest zabronione moralnie. Jednak nie stara się badać moralności społeczeństwa, ale zadaje pytania. Nie próbuje nikogo oskarżać. Jeśli widzowie choć przez chwilę nie będą pewni, kto ma rację, to znaczy, że osiągnął swój cel. Albee korzysta tu z elementów teatru absurdu.

K.A.: Ocieramy się o absurd, bohaterowie znaleźli się w sytuacji ekstremalnej. Jednocześnie to jest dobrze napisany dramat rodzinny, bardzo realistyczny. Widzimy "normalną" sytuację rodzinną. Mąż zdradza żonę. Albee pokazuje nam, jak ta rodzina się rozpada. To ciekawa analiza zdrady. Dlaczego zdradzamy? Ciekawe jest też to, że wszystkie postaci są tu dwuznaczne. Mąż ma rację, bo tak się zakochać, to się zdarza tylko raz w życiu, jednocześnie nie ma racji, bo zakochuje się w nieodpowiedniej...

O.Ch.:...kobiecie.

K.A.: Już za dużo zdradziłyśmy [śmiech]. Albee sięga po liczne cytaty. Już sam tytuł jest cytatem z Szekspira.

K.A.: On bawi się cytatami i stereotypami. To czasem makabryczna zabawa. Ta gra słów jest w emocjach, w reakcjach. Każde słowo, każda sytuacja ma tu znaczenie.

O.Ch.: Nawet to, co żona kupiła mężowi do jedzenia. Wszystkie te szczegóły grają i są istotne.

A jak przyjmują ten tekst aktorzy? Jakie były pierwsze próby?

K.A.: Pierwsze próby były... bardzo zabawne. Okazuje się, że nawet dla naszego środowiska, otwartego, tolerancyjnego, wcale nie było to takie łatwe przełamać się w myśleniu o pewnych intymnych sprawach. Piotrowi Machalicy zajęło kilka dni, żeby to szczerze zagrać bez chichotania.

O.Ch.: Ale dzisiaj na próbie mówił ten monolog pięknie.

K.A.: Pięknie i poważnie. Większość inscenizacji "Kim jest Sylwia?" szła w tzw. bulwar. My staramy się wręcz przeciwnie. Nie chcemy zrobić z tego takiego "slapstickowego" spektaklu. Żeby to było "cha cha cha" i już. Podchodzimy do tego komediowego materiału poważnie. Nie eksponujemy wszystkich żarcików, choć one tam są i kiedy trzeba, dają o sobie znać. To jest bardzo precyzyjnie napisany tekst. Jestem bardzo ciekawa, czy ten humor Albeego przejdzie próbę...

O.Ch.:...powagi.

Dorota Wyżyńska 
Źródło: Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 192 online