Więcej niż piosenka żydowska
Koncert pieśni jidysz wykonywanych przez Andre Hübnera-Ochodlo, wbrew oczekiwaniom czy stereotypom, wykracza daleko poza kategorię "piosenki żydowskiej".
Koncert odbył się w starannie dopracowanej scenografii, która była istotnym dopełnieniem piosenek. Czarna połyskująca podłoga, odbijające się w niej podświetlone na niebiesko akwaria, wyglądające nieco jak okna, za którymi pada gęsty śnieg. Między oknami świecznik odrobinę przypominający ten zapalany na święto Chanuka, w subtelny sposób tworzący kontekst dla wykonywanych utworów. Pierwszy z nichAndre Ochodlo zaśpiewał stojąc na samym skraju celowo niedoświetlonej sceny. Pusta przestrzeń w pierwszych minutach koncertu stworzyła dramatyczny nastrój, który w dalszej części był rozwijany przez ciekawe operowanie światłem czy wizualizacjami.
Andre Ochodlo wykonał 18 piosenek z repertuaru poezji żydowskiej, ale teksty w nowej oprawie muzycznej nabrały wymowy uniwersalnej, głównymi wątkami były zatem: miłość, życie i śmierć. Ten ostatni to, ze zrozumiałych względów, niezwykle ważny obszar w kulturze żydowskiej. Istotny jest także sposób, w jaki judaizm traktuje śmierć - jest ona mianowicie naturalną konsekwencją życia wszystkich istot na ziemi. Znalazło to swoje potwierdzenie w sposobie śpiewania - w interpretacjach artysty nie było buntu czy żalu, raczej dojrzałe pogodzenie się z losem. Ochodlo śpiewał oczywiście w jidysz, ale przed każdą piosenką głos lektora z offu recytował polską wersję. Dzięki temu widzowie nie musieli skupiać się na tym, "co poeta miał na myśli", ale mogli całą uwagę poświęcić pełnym ekspresji interpretacjom Ochodlo. niepokojąc nasze sny...), przesądzając o wykraczającym poza kategorię muzyki żydowskiej charakterze całego koncertu.
"Layla" to zbiór poruszających tekstów największych poetów i poetek żydowskich: Abrahama Sutzkevera, Itziga Mangera, Rokhl Korn, Lajzera Ajchenranda, Peretza Markisha, Dvoyre Fogel, Itziga Fefera i Kadyi Molodowsky. W niektórych utworach można było odnaleźć nawiązania do Holokaustu, żadnemu z nich nie można odmówić ciężaru znaczeniowego - nie pojawiają się w spektaklu piosenki łatwe, beztroskie. Niektóre teksty doprowadzały widownię do głębokiego wzruszenia, a nawet łez, jak np. tekst: Martwe kobiety w szynelach, leżą na mokrych schodach, niczym zdeptane gazety.
Kierownikiem muzycznym projektu jest Adam Żuchowski, genialny kontrabasista, którego po koncercie widownia nie chciała przestać oklaskiwać. Razem z Piotrem Maślanką (perkusja) i Zdzisławem Kalinowskim (pianino, syntezator) tworzą niezwykle zgrane Odem Trio - kompozycje Jerzego Satanowskiego czy Zygmunta Koniecznego brzmiały w ich wykonaniu niezwykle świeżo i eklektycznie. Określenie ich jako jazzowe byłoby zdecydowanym uproszczeniem.
Koncert skończył się wykonaną na bis "Sonatą Księżycową" Ludviga van Beethovena, połączoną z wierszem autorstwa Rejzl Żechlińskiej (Biały koń, czarny koń, dokąd chmury pędzą tak,
Katarzyna Gajewska,
Źródło: PortKultury.pl (29.08.2012)