Agnieszka Mazuś, Dziennik Wschodni
"Zaczyna się jak bajka (Dawno, dawno temu). Kończy smutno i refleksyjnie. Cały spektakl jest taki. Zabawny, dowcipny, ale zarazem poważny, mądry, momentami wzruszający. Bo temat, który reżyser wziął na warsztat, wcale nie jest łatwy i miły.
Na scenie czterech facetów w krótkich niebieskich gaciach. Piaskownica, plastikowe grabki, wiaderka i górujący nad tym wszystkim posąg Matki.
Ale jak to w teatrze, wcale nie jest tak, jak nam się wydaje. Piaskownica to ring, sala sądowa, miejsce egzekucji. To co góruje nad scenę to nie żadna rzeźba z piasku, a religijny obiekt kultu. Damska torebka okazuje się kaftanem bezpieczeństwa, a czerwone plastikowe wiaderko pojemnikiem na spermę. A życie? Życie to gra.
Gracz (ojciec) zalicza kolejne levele: zdobyć (kobietę), zrobić (dziecko), zdążyć (na poród). Im dalej tym trudniej. Jedni wykładają się już na wychowaniu, inni level dalej - na rozstaniu. A potem jest "level nie do przejścia" czyli sąd. Tu wykładają się nawet ci, co "etap sądów przechodzili wielokrotnie".
Tekst sztuki Szymona Bogacza to zbiór monologów. Zabawnych, ale zarazem tragicznych historii opowiedzianych dowcipnie i z dystansem. Tempo w jakim teatr Witta Michałowskiego je opowiada jest oszałamiające.
Jesteśmy w kościele, na terapii, w domu, w sądzie, w środku telewizyjnego show. Typ w krótkich spodenkach raz jest gangsterem, raz dzieckiem. A widz śmieje się do rozpuku i wzrusza na przemian. Lubelscy aktorzy (Jeż, Tomica) po raz kolejny pokazali, że talentem komediowym ani na krok nie ustępują znanym warszawskim nazwiskom (Sadowski, Nowicki).
I reżyser, i aktorzy, prywatnie są ojcami. Te historie są im bliskie, nawet jeśli nie z autopsji, to z racji męskiej solidarności. To kobiety" sprowadzają wojny i ciąże" - mężczyźni chcą tylko kochać. Pod warunkiem, że swoje i na własnych zasadach. Ale świat (czyt. sąd) tego nie rozumie. I to babom przyznaje prawo do wychowywania dzieci.
Co pozostaje ojcom? Wylewać żale ("bo miłość zawsze zbyt wylewna, zabawa nieedukacyjna, a alimenty zawsze za małe"). Jak mówi głosem Wielkiego Szu w jednej z ostatnich scen Autorytet od Wszystkiego: Panowie, z brzuchem nie wygracie!
Przy takim temacie łatwo można było popłynąć i zabić widza moralizatorstwem. Tak się nie stało, za co wielki układ w stronę reżysera. I aktorów, którzy na próbach do spektaklu, dorzucali własne pomysły. Tak, tak drogie panie. Tak właśnie widzą świat mężczyźni, którym nigdy nie będzie dane dorosnąć...".