"Humanka" Jarosława Murawskiego w reż. Agaty Puszcz w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Pisze Kinga Kościak.
Człowiek nie jest doskonały i nigdy nie stworzy nic doskonałego. Natura kocha brak symetrii. Życie opiera się na tajemnicy. Przyroda. Ewolucja. Sukces i błąd. Świat nie rozwija się zero-jedynkowo.
Teatr Polski w Bielsku-Białej prezentuje od niedawna spektakl "Humanka", oparty na debiucie dramatycznym Jarosława Murawskiego. "Humanka", sceniczny dialog z dziełami kinematografii takimi jak "Łowca androidów" czy "Ex Machina", to kolejny głos w sprawie zmian genetycznych, chirurgicznych i estetycznych. Temat przewodni? Spotkanie i potencjalna relacja z istotą humanoidalną, sztuczna inteligencja, relacje międzyludzkie, przyszłość. Murawski konstatuje: "sztuczne już dawno nas dosięgło". Murawski pyta: "jaką przyjąć wobec niego postawę?".
"Humanka" w reżyserii Agaty Puszcz ma wydźwięk raczej negatywny. Jej humanoid, zaprojektowany na potencjalnego partnera istoty ludzkiej, przyjmuje rolę (raczej) usługodawcy i niewolnika. Ubrana w sukienkę ala Barbie humanka (Szi), ochoczo gotuje, czuwa, czeka i uprawia seks ze swoim właścicielem. W tej roli świetna Oriana Soika - tak odpychająco opakowująca się folią i tandetą, że szczerze jej nie lubimy. Jej sceniczny partner, Em, grany przez Michała Czadernę, to despotyczny egocentryk, samiec alfa, w końcu - młody człowiek poszukujący satysfakcjonującego związku. Em kupuje humankę, chociaż wydawać by się mogło, że jego łożko pęka w szwach. Oznaka lenistwa? A może filisterskie znudzenie? Michałowi należą się brawa za zbudowanie postaci z krwi i kości, niejednoznacznej i dynamicznej. Bohaterowie "Humanki" to ludzie wplątani w świat projekcji i fantazmatów. Pragną, a ich pragnienia ma zaspokoić symulaktrum - świat pigułek, środków odurzających i technologicznych wynalazków. Mimo, że każda z postaci inaczej wartościuje zastaną rzeczywistość, wszystkie spacerują już, choćby jedną nogą, po wirtualnych ostępach.
Czy braki człowieka, jego "ciemne" i "brudne", niechciane i niedorozwinięte sfery może zakamuflować, a może więcej, wypełnić i uzdrowić, cyber, super, ultra-technologia?"Coraz większym paradoksem naszych czasów jest stopniowa mechanizacja człowieka przy jednoczesnym nabywaniu przez sztuczną inteligencję cech ludzkich" - czytamy w biuletynie. Rzeczywistość "Humanki" wypełniają skromne rekwizyty, są nimi: łóżko, kanapa, stolik i ekran. Każdy z nich reprezentuje sferę relacji z innymi. Lecz o ile trzy pierwsze zachowują je w podstawowym, często karykaturalnym lub bolesnym kształcie, czwarty stanowi potencjalne źródło relacji satysfakcjonujących. Za jego pomocą Paulina Czernek (scenografia) przy wsparciu Tomasza Tobysa (multimedia) w sposób minimalistyczny i błyskotliwy przenosi na deski teatru futurystyczną wizję świata. Komputer-internet-ekran - multimedialne bóstwo, informuje, zaspokaja, reguluje kontakty z innymi, dba o nastrój.... A to wszystko za sprawą sztucznej inteligencji, owego tajemniczego, niewidzialnego "novum": alter-ego Samanthy z głośnej produkcji filmowej "She". Em do cyber-Samanthy (Zofia Schwinke): "Jesteś idealną wersją kobiety". Sumulakrum triumfuje.
Spektakl Agaty Puszcz kontrastuje ze sobą dwie sfery - energię młodości, jej potencjalność, naiwność i świeżość - z iluzorycznością i inercją. Kuglarskie: "ku twej szczęśliwości" to fałszywka. Nie szukaj i nie pytaj, inaczej sympatyczny pan z serwisu humanoidów odsłoni okna i unaoczni atrapę. Szukamy szczęścia w życiu - poza życiem? Chyba nie tam, gdzie trzeba i nie tak? Technologia oddala od "realnego". Technologia daje władzę. Technologia karmi ego. Włącz wyłącz. Technologia przejmuje nad nami władzę.